ID: 28
PLANETOLOGIA
icon Księga Kodeksu

Wykład Pardota Kynesa dla Fremenów
Naszym pierwszym celem na Arrakis są prowincje trawiaste. Zaczniemy od zmutowanych sucholubnych traw. Kiedy wilgoć zostanie zablokowana na terenach trawiastych, przejdziemy do zalesiania wyżyn, a następnie stworzymy kilka otwartych zbiorników wodnych – na początku niewielkich – położonych wzdłuż linii dominujących wiatrów, upstrzonymi oddzielaczami wiatru, aby przechwytywać to, co kradną wichury. Musimy stworzyć prawdziwe sirocco – wilgotny powiew – ale nigdy nie unikniemy konieczności stosowania oddzielaczy wiatru.
Ta ekologiczna transformacja Arrakis polega na kontrolowaniu przez nas trzech procent powierzchni energetycznej – tylko trzech procent – w celu uruchomienia samowystarczalnego systemu.
Zapamiętajcie tę lekcję jak najlepiej. Nasza transformacja zaczyna się od plantacji na południu, a dalsze kroki są proste.
Jest to projekt wielopokoleniowy. Nie dożyjecie zielonego Arrakis. Ani wasze dzieci. Ani ich dzieci. Ale nadejdzie dzień, gdy Arrakis zakwitnie.
Z notatek terenowych Dereka Chinary
1.07.10199
Eksperyment się powiódł!
Wysuszone odchody + piasek + woda = gleba bogata w składniki odżywcze.
Rośliny pierwiosnka zdawały się dobrze rozwijać po zasadzeniu w tej mieszance. Cykl jednak nie jest samonapędzający się. Chociaż rośliny pierwiosnka zbierają nadmiar wody z rosy, to samotnie nie jestem w stanie wyprodukować wymaganej ilości odchodów.

3.07.10199
Zjawili się dziś jacyś uzbrojeni złomiarze. Wygłosili kilka niejasnych gróźb – głównie kradzieży mojego pojazdu naziemnego. Zaoferowałem im trochę wody, którą przyjęli łapczywie, i wyjaśniłem, w jaki sposób możemy sobie nawzajem pomóc.
Teraz mam samonapędzający się cykl: wysuszone odchody bandytów w zamian za wodę. Więcej gleby, więcej kwiatów, więcej wody. To właśnie miał na myśli Kynes, mówiąc o ludzkich składowych każdego ekosystemu.
Wykład z Imperialnej Akademii, wygłoszony przez Onsa Habidu, imperialnego planetologa
W bajkowej przeszłości ludzie głupio wierzyli, że technologia może rozwiązać wszystkie ich problemy. Nieustannie ją rozwijali, marząc o maszynach, które przekształciłyby światy, czyniąc je zdatnymi do zamieszkania.
Wiemy, jak to się skończyło.
Skierowaliśmy więc wzrok w głąb nas samych. Ku naukom o ekologii, biologii i genetycznej manipulacji roślinami i zwierzętami. Zobaczyliśmy, że mamy już wszystkie narzędzia potrzebne do naginania światów do naszej woli.
Być planetologiem to być pierwszym. Pierwszym, który dotrze tam, gdzie nie dotarł jeszcze żaden człowiek. Który ustali, jak zmienić wzorce pogodowe lub chemikalia w atmosferze, aby umożliwić zaludnienie.
Przemierzałem obce światy, pokryte mrozem planetoidy, wulkaniczne księżyce i samotne meteoryty. Katalogowałem je, badałem i, niczym wielki dyrygent, kierowałem ich środowiskiem, tworząc harmonijną symfonię.
I wy też tego doświadczycie, moi uczniowie. Wy też.


Zaloguj się, aby skomentować